Chociaż w Manchester mieszkamy już wiele lat ( dokładnie 13), zawsze brakowało nam czasu, aby odwiedzić Liverpool, oddalony od nas zaledwie 25 mil. Oczywiście w tym czasie przebyliśmy wielokrotnie trasę Manchester- Lotnisko Liverpool, ale nie można tego nazwać wycieczką. Na tym odcinku drogi bowiem nie ma nic ciekawego do zobaczenia. A cała podróż to jedynie długi odcinek autostrady M62 i rozległe pola po obu jej stronach. Także, jak możesz się domyślić nic ciekawego i wartego uwagi. Jednak w tym miejscu musimy wspomnieć, że lotnisko Johna Lenonaz, znajdujące się w Liverpool,należy do naszych ulubionych. Jest nieduże, łatwo się na nim odnaleźć, ale przede wszystkim ma wiele fajnych połączeń i o dużo tańszych niż lotnisko w Manchester. No ale dzisiaj nie będzie o tym. Dziś opowiemy, jak w końcu w dobie koronawirusa udało nam się zawitać w sercu Liverpool – a dokładniej w Royal Albert Dock.
To była spontaniczna decyzja. Sobota. Południe. Trochę znudzeni tym ciągłym siedzeniem w domu, wsiedliśmy w samochód i ruszyliśmy przed siebie. Na początku chcieliśmy się trochę przejechać, zażyć odrobinę świeżego powietrza, może wjechać do pobliskiego lasu lub parku. I nagle jedno spojrzenie na tablicę informacyjną zmieniło wszystko. Jednogłośna decyzja -Liverpool. Szybko ustawiliśmy współrzędne Royal Albert Dock. I po 40 minutach jazdy byliśmy na miejscu.
Royal Albert Dock to największa atrakcja turystyczna Liverpool, jeżeli wierzyć statystyką – według których rocznie miejsce to odwiedza ponad cztery miliony turystów (w tym od teraz także i my). I w sumie nie bardzo nas to dziwi. Odrestaurowane mury ośrodka przemysłowego wywarły na nas bardzo pozytywne wrażenie. A znając opowieści o tym miejscu, trudno było nam sobie wyobrazić, że coś, co dziś wygląda tak imponująco w przeszłości było kompletne zrujnowane i zapomniane. Bo właśnie taka jest historia tego miejsca. Wielkie plany, rychły upadek, kompletne ruiny, a następnie przebudowa i wspięcie się na najwyższe wyżyny turystyczne i kulturalne. Oczywiście nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie pogrzebali troszeczkę w historii Royal Albert Dock, aby dowiedzieć się, jak to wszystko się zaczęło. I według tego, co udało nam się ustalić – Doki po raz pierwszy zostały otwarte 1846 roku przez księcia Alberta (to wyjaśnia nazwę). JEDNAK głównym pomysłodawcą projektu był architekt i inżynier Jesse Hartley. Miał on wielkie marzenie. Marzenie stworzenia ogromnego kompleksu doków i magazynów. Całość tego przedsięwzięcia jak na owe czasy, była dość innowacyjna, gdyż konstrukcja budowali, wykluczała użycie drewna. I dobrze. Bo jak się okazało, było to jej największym sukcesem. To rozwiązanie sprawiło, że budynki były ognioodporne, a bezpieczeństwo stanowiło priorytet. Nic więc dziwnego, że w dość krótkim czasie wnętrze murów wypełniło się drogocennymi towarami, takimi jak brandy, jedwab czy herbata… Ale jak w każdej tego typu historii po latach urodzaju przychodzą lata klęski. I tak też było w przypadku Albert Dock. Nie chcemy Cię jednak zanudzić, dlatego postaramy się skrócić tę opowieść do niezbędnego minimum, abyś mógł lepiej zrozumieć niezwykłość tego miejsca.
Wraz z upływem lat i postępem, magazyny stały się zwyczajnie za małe, aby pomieścić dużą ilość statków, jak na początku zakładano, i tym samym straciły na popularności. A czas płynął. Świat się zmieniał. Nastały ciężkie czasy i magazyny zostały przejęte przez Armię Brytyjską, zbombardowane podczas II Wojny Światowej, porzucone, opuszczone i zaniedbane. Na szczęście w latach 80 ponownie się nimi zainteresowano. Odbudowano. Otwarto ponownie dla żaglowców. A oferty wynajmu szybko znikały z rynku nieruchomości. Warto wspomnieć, że główni najemcy Doków to: Muzeum Morskie Marseyside, Tate, Gronada Studios, Muzeum Niewolnictwa, Muzeum Historii Beatlesów. No, ale żeby nie było tak nazbyt oficjalnie, znajdziesz tam również bary, kawiarnie i sklepy. Gdzie prawdopodobnie zjedlibyśmy coś dobrego lub napili się herbaty w bardzo angielskim stylu. Niestety nie tym razem. Tym razem musieliśmy zadowolić się spacerem wzdłuż wybrzeża, zaglądając przy tym przez puste witryny i wyobrażając sobie jakie niespodzianki czekałyby na nas w środku. I choć nasza wyobraźnia potrafi wiele, to zdecydowanie będziemy musieli wrócić tam jeszcze raz, kiedy wszystkie te cudowne miejsca otworzą się na nowo. Kiedy to będzie dokładnie, tego nie wiemy, ale pewne jest to, że o tym opowiemy. Tymczasem zabierzemy Cię na wirtualny spacer po Royal Abert Dock, dzięki naszym fotografią.




































Zapraszamy do Liverpool
Pozdrawiamy z podróży
Columbowie

Znam to, znam …. Fascynujące miejsce.
A koło liverpoolskiego lotniska jest Speke Hall, bardzo warty zobaczenia.
LikeLike
Może w końcu też uda nam się tam zajechać bo zawsze coś nam wypada i tak już przekładamy i przekładamy wizytę w Speke Hall😉, ale dzięki za pomysł 😘
LikeLike
Ładna pogoda w tym Liverpoolu.
LikeLiked by 1 person
Tak nam się akurat poszczęściło 😉 bo niestety więcej tam pada niż świeci słońce.
LikeLike
Może kiedyś i ja.. Pozdrawiam serdecznie
LikeLike